By inni mogli żyć

Prawdziwa, głęboka wartość życia ujawnia się, gdy życie jest poświęcone dobru ludzkości. W ten sposób ona zyskuje inny wymiar światowy i osiąga jakość porównywalną z mieszkańcami nieba. Skupienie życia wokół takiego ideału sprawia, że ​​życie staje się wielokrotnie bardziej owocne. Te przebudzone dusze doświadczają takiego stanu zachwytu, że nie można go ogarnąć w ciągu jednego życia. Wtedy zaczynają odczuwać ten ciasny świat, jakby to był tylko jeden z przestronnych, odprężających klimatów wiecznych królestw. Takie osoby dążą do tchnięcia życia w każdego. Z każdym przebudzeniem, które inspirują, ich serca przepełnia się entuzjazmem, jakby oni także przeżywali zmartwychwstanie na ścieżce życia dla innych dusz. Ocalenie jednej osoby jest podobne do ocalenia całej ludzkości, mówi Boskie słowo, a to przesłanie nieustannie dzwoni w uszach ich serc.

Biorąc pod uwagę, że nawet pojedyncze ludzkie życie w tym przemijającym świecie ma tak wielkie znaczenie, nie będzie przesadą stwierdzenie, że dążenie do ogólnoświatowego przebudzenia prawdopodobnie przełamie szalę dobrych uczynków w Dniu Sądu Ostatecznego. Z zapałem do wdmuchiwania życia w innych, mistrz przebudzenia jest zawsze świadomy faktu, że ludzkość została pobłogosławiona najlepszym wzorem stworzenia spośród wszystkich żywych stworzeń. Ci mistrzowie czują, że sumienia sparaliżowanych duchowo przypominają ponurą jesienną scenę. Są tak zniewoleni swoją misją, że zaprzestanie jej kwalifikowałoby się jako grzeszny czyn. Komponują melodie przebudzenia z języków swoich serc dla tych, którzy znajdują się w duchowej agonii; biegną, aby pomóc tym zagubionym, jakby biegali z jednego oddziału intensywnej terapii na drugi.

W ich oczach nie można przecenić tego wyczerpującego biegu. Pobudzają swoją wolną wolę ku horyzontom wzniosłych ideałów, jako że jest to prawdziwie ludzkie potrzeby. Służą jako przewodnicy na tej ścieżce idealizmu dla tych, którzy nie znają drogi, tchną energią tych zmęczonych chodzeniem i stają się kompasami dla mas, które nie mają nawigacji. Ci, którzy stoją plecami do słońca i podążają tylko za własnym cieniem, zawsze inspirują ich do powrotu do źródła światła. Ci ludzie stają się podporą dla słabych i skłonnych do potknięć oraz zapewniają opiekę tym, którzy pełzają w nędzy na skutek różnych nieszczęść. Próbują koić szlochy rozbrzmiewające echem ze wszystkich stron, dzielić kłopoty zmęczonych, wyrzekać się różnych rozstań z determinacją, by dotrzymywać towarzystwa potrzebującym, i wchodzić między warkoty ciemiężców i jęki ciemiężonych. Biegną jak strażacy, żeby gasić jeden ogień za drugim. Ponieważ to poczucie przebudzenia jest zachowane głęboko w ich sumieniach, starają się wypełnić to duchowe przedsięwzięcie w szczerości i tylko za Boską aprobatą.

Osoba z taką głębią uczuć i myśli przywodzi na myśl pojęcie „podróż od Boga”; są w stałym stanie metafizycznej czujności. Ich jęki są ich bólem, jak przynosić szczęście innym, a nie sobie. Starają się wprowadzać pokój w sercach innych, zamiast oddawać się przyjemnościom tego świata. Patrzą na życie zawsze z perspektywy cierpień i radości innych i budują pochodnie na drodze tych, którzy próbują się przebić ciemność. Osiągnięcie sukcesu zależy od tego, aby inni odnieśli sukces; uważają, że obojętność na lament jest podobna do bycia niemym diabłem, a pozostawanie przy życiu jako warunek tchnięcia życia w innych; ich spadkobiercami są wędrowcy na ścieżce Boskich przewodników.

Te działania mistrzów przebudzenia przynoszą takie zaskakujące owoce, gdy nadejdzie odpowiedni czas; są jak ziarno w glebie, które rozkwita w około 20-30 kłosach. Daje przesłanie o byciu skromnym setkom tysięcy ludzi i zachęca do uśmiechu, gdy setki nowych zaczęły chodzić jak jedność.

9/05/2022